Sardynki & company

Z rozrzewnieniem wspominałam ostatnio wakacje spędzane w ośrodku wypoczynkowym nad pięknym jeziorem niedaleko Piszu. Okolica całkiem dzika sprzyjała rozmaitym inicjacjom. To tam właśnie uczyłam się pływać, tam samodzielnie łowiłam pierwsze ryby, tam również kilka lat później wypiłam pierwsze piwo – łomżyńskie, jeszcze butelkowane w małych tzw. granatach.

Wspomnienia te wywołane zostały… poprzez sardynki, które w formie pięknych świeżych filetów kupiłam gdzieś w sklepie. Z pewnością nie była to mała inwestycja, ale w charakterze pozwolenia sobie na niezbyt częsty luksus, sprawdziła się bardzo smakowicie. Pachnące wolnością i przestrzenią sardynki w pierwszej kolejności wylądowały na grillu dosłownie na trzy minuty. Pycha! To one właśnie przypomniały smak płotek własnoręcznie łowionych na pierwszą wędkę z leszczyny…

Kolejnym, w przypadku sardynek chyba najbardziej oczywistym, sposobem ich podania było krótkie usmażenie ich w głębokiej oliwie. Umyte i bardzo starannie osuszone filety przecięłam wzdłuż kręgosłupa. Wrzuciłam na rozgrzaną, ale nie dymiącą, oliwę. Smażyłam po półtorej minuty z każdej strony. Podałam osączone z nadmiaru oliwy przy pomocy papierowego ręcznika, jedynie z dodatkiem grubej soli i różowego pieprzu.

Dla dwóch osób potrzebujemy:

– 0,4 kg filecików sardynek

– 200 ml oliwy z oliwek, nie musi być z pierwszego tłoczenia

– sól, pieprz różowy

Łączny koszt to około 45 zł.

Śledzie podczas śledzików

choć wielu z nas nie zwraca już uwagi na religijne nakazy i zakazy, do czasowego poszczenia warto przekonać się również z powodów zdrowotnych. Naukowcy coraz głośniej przekonują do znacznego ograniczenia mięsa w jadłospisach na rzecz warzyw, owoców oraz, w szczególności tłustych, ryb. Jestem za!

W moim rodzinnym domu synonimem postu tak popielcowego, jak i wielkopiątkowego był śledź. Delikatne filety Mami podawała przykryte kołderką z kwaśnej śmietany wymieszanej z bardzo drobno posiekaną niewielką ilością słodkiej cebulki i tartym jabłkiem, obok obowiązkowo gotowane ziemniaki z masłem i koperkiem.

Stąd też i ja bardzo chętnie sięgam po śledzie i podaję je na rozmaite sposoby: w oleju z grubo siekanym szczypiorkiem lub drobno siekaną cebulą cukrową, pod pierzynką z majonezu z jajem lub z ogórkami małosolnymi, ze słodką papryką lub suszonym pomidorem. A ostatnio w oleju lnianym z koperkiem. Ten ostatni sposób szczególnie do polecenia na rozpoczętą właśnie wiosnę 🙂

 

Dla dwojga potrzebujemy:

– jedną tackę matiasów marki Lisner

– duży pęczek koperku

– pół szklanki oleju lnianego

– grubo zmielony pieprz czarny

 

Filety śledziowe odsączamy z zalewy i kroimy je na zgrabne kawałeczki na-raz-do-buzi, układamy na talerzu. Koperek myjemy, bardzo starannie odsączamy i niezbyt drobno siekamy. Mieszamy koperek z olejem lnianym i przykrywamy miksturą śledziki. Pieprzymy świeżo i grubo zmielonym pieprzem. SMACZNEGO!

 

Tarta tatin, słodka rozkosz zimową porą.

Tarte tatin, czyli jeden z podstawowych deserów francuskich bistro właśnie teraz będzie smakował znakomicie. Jabłka wciąż jeszcze są ‚żywe’ i nadają się do przetworzenia, a miodowo-maślano- karmelowy zapach pieczonej tarty otuli nas niczym najcieplejszy kaszmirowy koc.

Przyznam, że częściej przygotowuję wersję wytrawną tej tarty, która w ortodoksyjnym wariancie przygotowywana jest z jabłek, tak jak czyniła to jedna z sióstr Tatin, od której nazwiska jak widać nazwa pochodzi. Dziś poprawności tarte tatin strzeże specjalnie powołane stowarzyszenie z siedzibą w miejscowości, gdzie wciąż istnieje hotelik z restauracją, gdzie ponoć przez przypadek ciasto to zostało wypieczone.

Jeśli skorzystamy z gotowego ciasta francuskiego (bardzo polecam mrożone marki Blikle) dodatkowo posiada wielką zaletę szybkiego wykonania i długiego pieczenia, które sprzyja dzięki zapachowi snuciu zimowych opowieści i rozsmakowaniu się w dobrym towarzystwie. No, a kiedy już wyjdzie z pieca, to jeszcze tylko kulka dobrej jakości lodów waniliowych i … ROZKOSZ 🙂

Na okrągłą formę o średnicy około 24-28 cm potrzebujemy:

– opakowanie ciasta francuskiego

– 4-5 dorodnych jabłek

– 4 łyżki masła klarowanego

– 5 łyżek miodu mocno pachnącego, na przykład wrzosowego lub spadziowego lub gryczanego

– lody waniliowe

Jabłka obieramy i kroimy w ćwiartki lub ósemki w zależności od wielkości. W głębokiej patelni lub szerokim rondlu rozgrzewamy masło i dodajemy miód, karmelizujemy lekko. Dorzucamy jabłka i przesmażamy, tak aby w całości pokryte zostały karmelem. Przekładamy jabłka do formy do pieczenia i układamy je ‚brzuszkami’ do dna w ładnym porządku. Możemy dodatkowo obsypać je cukrem trzcinowym, jeśli lubimy słodkie oraz startym cynamonem. Przykrywamy (rozmrożonym) ciastem, zawijając brzegi do foremki. Nakłuwamy w kilku miejscach widelcem i wkładamy do rozgrzanego do 180 ‚C piekarnika na 40 minut. Po upieczeniu przy pomocy dużego (większej średnicy niż forma) talerza jednym ruchem odwracamy formę do góry dnem. Robimy to szybko i stanowczo, uważając żeby nie zalać dłoni gorącym karmelem. Odstawiamy na pięć minut, po czym kroimy na kawałki i jeszcze gorącą podajemy z lodami… lub bez . SMACZNEGO!

Bób, czyli ćwiczenia z cierpliwości

Wielka słabość do świeżego bobu w pełni sezonu okupiona jest zawsze poparzonymi opuszkami palców. Że skubanie właśnie ugotowanego ćwiczeniem z cierpliwości nieludzkiej jest nie do opowiedzenia, też nikomu nie trzeba udowadniać! Ale trud ten zawsze się opłaci! I to nie tylko towarzysko: pamiętam bardzo huczne i liczne imprezy w wielkim domu podwarszawskiej miejscowości, które bardzo często rozpoczynały się od wspólnego skubania wielkiego garnka bobu. W każdym razie w sezonie od tego właśnie zaczynaliśmy 😉

Uwielbiam bób w każdej postaci: na zimno, na ciepło, solo lub w dużym i bogatym towarzystwie. Jest znakomitym dodatkiem w sałatach, również tych solidniejszych w letnim sezonie z powodzeniem zastępujących dania obiadowe. Dobrze się komponuje z jajem, znakomicie z boczkiem. Wspaniale również udaje się z niego puree, szczególnie ze świeżą miętą.

Tym razem danie będące spełnieniem moich kulinarnych marzeń, czyli wszystkie ukochane składniki na jednej patelni. Ugotowany i wyskubany bób przesmażamy krótko na lekko przyrumienionym młodym czosnku, dodajemy pomidory malinowe, mieszamy z liśćmi kolendry, doprawiamy solą i grubo tłuczonym pieprzem kolendrowym. PYCHA 🙂

Dla dwojga bardzo głodnych wielbicieli bobu:

– 1 kg bobu

– 3 duże pomidory malinowe

– 3 ząbki czosnku

– duży pęczek naci kolendry

– sól, tłuczony pieprz kolendrowy.

Bób gotujemy w niewielkiej ilości osolonego wrzątku do dziesięciu minut. Wyskubujemy. Na patelni rozgrzewamy oliwę i bardzo delikatnie przyrumieniamy posiekany czosnek. Dodajemy bób, mieszamy. Dokładamy obrane i grubo pokrojone pomidory malinowe, solimy, pieprzymy, mieszamy i dorzucamy pobieżnie pokrojoną nać kolendry. SMACZNEGO!

Borowiki – zamknięcie sezonu grzybowego

Jedno z pierwszych wspomnień prawdziwego i nie-do-opisania luksusu łączy się ze śniadaniami w hotelach Orbisu sprzed przełomu. Podobnie, jak i dziś, zarówno Grand w Sopocie, jak i Kasprowy w Zakopanem, a także wiele innych były również wówczas, a może wówczas nawet bardziej, synonimami elitarnej rozrywki dla nielicznej ‚elity’. To, co z perspektywy jeszcze dziecka najbardziej utkwiło w mojej pamięci, to… sposób podawania jajecznicy. Otóż świeżo usmażoną na maśle przynoszono do stolika na maleńkiej gorącej patelence – to dopiero był szczyt zbytku i luksusu 🙂

Tym bardziej ucieszyło mnie, że w ramach rozmaitych odcieni mody na retro, w ofercie marki Ballarini pojawiły się prześliczne maleńkie patelenki do przygotowania i serwowania potrawy dla jednej osoby. Są piękne (ach, te miedziane uchwyty!), oczywiście przystosowane do indukcji, ale przede wszystkim zapewniają unikatowy sposób podania pyszności, która niemal nie stygnie, dzięki temperaturze naczynia!

Ze względu na kończący się sezon, mnie skusiły do przygotowania grzybów w dwóch odsłonach: klasycznej włoskiej przystawki, czyli funghi porcini z czosnkiem i natką pietruszki oraz jaja sadzonego na grzybach. Wyszły pysznie! Zapraszam!

Dla dwojga na nie obciążającą kolację lub solidne śniadanie potrzebować będziemy:

–  trzech/czterech niewielkich borowików (poza sezonem z powodzeniem mogą być mrożone);

– dwóch kapeluszy Portobello;

– trzech-czterech dużych pieczarek;

– dwóch ząbków czosnku;

– pół natki pietruszki;

– dwóch jaj zerówek;

– dwóch łyżek masła;

– sól, świeżo zmielony pieprz.

Czosnek obieramy i siekamy. Borowiki oczyszczamy, portobello i pieczarki obieramy. Grzyby kroimy w grube plastry. Siekamy natkę pietruszki. Na rozgrzanym maśle na dwóch mini patelniach przesmażamy czosnek, dodajemy grzyby, solimy, pieprzymy. Trzymamy na ogniu maks 10 minut, po czym do jednego z naczyń dodajemy natkę pietruszki, a na drugą patelnię ostrożnie wbijamy jaja. Kiedy się zetną białka, oba dania są gotowe. SMACZNEGO!  

Francuski groszek Voila !

Wiosennie, z tęsknoty za zielonym, rzucam się na wszystko co pierwsze, młode i wyhodowane już u nas, a nie sprowadzone z drugiego końca Europy, jeśli nie świata. Po pierwszych zielonych szparagach i pierwszych polskich truskawkach przyszedł czas na zielony groszek.

Jako że wciąż pogodowo jesteśmy w okolicach zimnej Zośki, został przygotowany na ciepło. Inspirowany klasycznym przepisem kuchni francuskiej na dodatek do ryb czy mięs, u mnie wystąpił w roli głównego dania obiadowego. Od oryginalnej cuisine przygotowaną przeze mnie potrawę odróżniały również cebulki: w oryginale tzw. perłowe, wobec ich braku z dużym powodzeniem zastąpione młodą polską dymką, a także bekon udanie ustąpił miejsca zasalanej słonince.

Zachęcam, bo to i pyszne i zdrowe i zielone = wymarzone na wiosnę, a co istotne bardzo smakowało również mięsożercom 🙂

Dla dwojga potrzebujemy:

– szklankę wyłuskanego zielonego groszku (poza sezonem z powodzeniem zastępujemy mrożonym);

– pęczek dymki;

– trzy ząbki młodego czosnku;

– 10 dkg solonej słoniny;

– jedną sałatę rzymską;

– pół szklanki śmietanki 30%;

– sól, pieprz świeżo mielony.

Czosnek obieramy i drobno siekamy. Dymkę myjemy i odcinamy ok.8-10 cm kawałki od strony cebulki, resztę możemy posiekać i dorzucić na samym końcu gotowania (ja akurat użyłam do innego dania). Słoninkę kroimy w kostkę. Sałatę myjemy i przepoławiamy wzdłuż. 

Na patelni wytapiamy słoninę na ‚szklane’ skwarki. Dorzucamy czosnek i dymkę. Jednocześnie na patelni grillowej lub w piekarniku grillujemy obustronnie połówki sałaty. Do zeszklonej dymki dodajemy zielony groszek. Natychmiast zalewamy śmietanką, zagotowujemy. Mieszamy, solimy i oprószamy świeżo zmielonym pieprzem. Podajemy ze zgrillowaną sałatą.  Smacznego! 

 

Jak w domu przygotować shakshukę

Muszę się przyznać, że shakshukę odkryłam w swoim życiu bardzo późno. I nie pomogła tu nawet znacznie wcześniejsza bezgraniczna miłość do Yotama Ottolenghiego – przerobiłam pewnie ze sto z jego niezliczonych wspaniałych przepisów, a wciąż nie sięgnęłabym po to poranne danie… gdyby nie pewien wybitnie szarobury dzień na granicy Żoliborza i Bielan. Od dwóch lat pracuję w tamtej okolicy, a w między czasie otworzono obok kolejną filię znanego i lubianego SAMu. Przemiła obsługa poleca śniadania (bez pudła wszystkie!), ja natomiast zarówno na śniadanie, jak i lunch zawsze wybieram właśnie shakshukę. Świetnie doprawiona, rozgrzewająca, moim zdaniem najlepsza w mieście, serio! Nie wycyganiłam od nich przepisu, więc w domu wychodzi inna, można ją również dowolnie modyfikować (dodać zioła, fetę itd.itp.), co znakomicie znosi.

Dla każdej osoby przygotowuję i podaję na oddzielnej patelni, przyda się pyszny świeży chleb do wylizania ostatnich kropli sosu. Na początek przesmażam pokrojoną w cienkie piórka cebulę, kiedy się lekko skarmelizuje, dokładam posiekaną w paski czerwoną paprykę, po pięciu minutach pomidory. Solę, cukrzę, doprawiam kminem rzymskim i płatkami chili. W zależności od soczystości warzyw, można ewentualnie podlewać wodą. Po mniej więcej kwadransie warzywa powinny być gotowe. Rozdzielam pomiędzy małe patelnie, na których podam. W każdej z nich w zagłębienia wbijam po dwa jajka, przykrywam i zostawiam na ogniu na kilka minut. Chodzi o to, aby białka się ścięły, a żółtka pozostały płynne. Przed podaniem posypuję kolendrą. Smacznego!

Dla dwóch osób:

  • jedna mała cukrowa cebula
  • dwie słodkie czerwone papryki
  • dwa pomidory malinowe
  • cztery jajka
  • mały pęczek kolendry
  • sól, cukier trzcinowy do smaku
  • łyżeczka kminu rzymskiego mielonego
  • dwie szczypty chili w płatkach
  • Cebulę i pomidory obieramy, cebulę siekamy w drobne piórka, pomidory w kostkę, umytą paprykę w paski. Siekamy grubo również kolendrę. Przesmażamy cebulę do skarmelizowania, dodajemy paprykę i po kolejnych pięciu minutach pomidory. Solimy, cukrzymy, doprawiamy kminem i chili. Dusimy ok kwadransa, ewentualnie podlewając wodą. Rozdzielamy na dwie mniejsze patelnie. W każdej z nich robimy w warzywach wgłębienia, w które ostrożnie wbijamy jajka. Przykrywamy i smażymy kilka minut. Kiedy jajka są gotowe (białko ścięte całkowicie / żółtko płynne), odkrywamy, posypujemy kolendrą i natychmiast podajemy.

Znakomity tatar z tuńczyka

Tym razem poprosiliśmy Pana Łukasza Wróbla, Szefa kuchni w restauracji Cucina Wilanów, aby podzielił się z nami przepisem na tatara z tuńczyka. Oczywiście łatwo sobie wyobrazić, że  najważniejszym składnikiem jest dobra ryba. Przepis ten nie jest jakoś specjalnie skomplikowany, ale aby uzyskać tak znakomity efekt jak ma to w kuchni u p. Łukasza, namawiamy aby dokładnie się z nim zapoznać i użyć tego co w tym przepisie jest sugerowane. Zatem do dzieła:

  • szklanka sezamu czarnego
  • dwie szklanki mleka (krowiego lub kokosowego)
  • 250 ml śmietany kremówki
  • miód lub syrop cukrowy  do smaku
  • atrament montwy  disephia

Sposób przygotowania:

Czarny sezam upraż na suchej patelni. Następnie umieść w naczyniu blendera i zmiel go na drobną i lepką masę. Do zblendowanego sezamu dodaj śmietankę, mleko i syrop atrament  Powtórz blendowanie.

Gotową masę umieść w pojemniku lub foremkach do lodów. Całość włóż do zamrażarki na minimum 6 godzin. Jeżeli lody są w dużym pojemniku, warto przemieszać je co około pół godziny.

Tatar z tuńczyka

Na 2 porcje :

  • tuńczyk św. lub mrożony 250g
  • pomarańcza 1/4
  • cytryna 1/4
  • grejpfrut 1/4
  • limonka1/2
  • bazylia 5 listków
  • ogórek zielony 1/2
  • ocet winny czerwony 1 łyżka
  • oliwki czarne 200g
  • chili św.  1/2
  • oliwa z oliwek(my preferujemy oliwę z wytłoczyn Di sansa) 1 łyżka
  • sól do smaku
  • cukier 1 szczypta
  • sól morska grubo ziarnista 1 łyżeczka
  • ziemię jadalną czyli oliwki posiekane drobno(bardzo drobno)  pieczemy 2h na 110C

Zaczynamy od umycia warzyw i owoców, osuszania, cytrusy bez limonki ścieramy na drobnych oczkach na tarce,  tylko naprawdę  delikatnie bo potrzebujemy wyłącznie  wierzchniej warstwy,  biała otulina jest gorzka a nie chcemy goryczy.

Teraz możemy zabrać się za tuńczyka,  staramy się oczyścić tuńczyka z błon łączących mięso(nie jest to konieczność ),  zaraz po umyciu i osuszeniu w ręczniku papierowym,

Kroimy mięso na drobna kostkę,  doprawiamy solą, pieprzem,  posiekaną bazylią, mixem startych skórek i po kilka kropel soku z cytryny, grejpfruta i pomarańczy.  Wlewamy oliwę i mieszamy.

Ogórka i chili pozbawiamy środków,  Kroimy w kostkę dodajemy sól, cukier i ocet.

 

Zupa Rybna od Pana Łukasz Wróbel, który jest szefem kuchni w warszawskiej restauracji Cucina. W ostatnich dniach,  do menu restauracji wprowadził  fantastyczną zupę rybną. Poprosiliśmy go aby podzielił się z nami tą  potrawą i dał przepis.  Co prawda jest to propozycja na duży garnek, ale chcąc zrobić jej mniej, łatwo przekalkulować poszczególne składniki. przy czym – uwaga ! Przepis jest nieco skomplikowany i wymagający skupienia podczas pracy nad nim

*      *      *      *      *

 Zupa rybna. Do jej przygotowania zupy będzie potrzebny wywar rybny:

  • wywar na 4 -6  porcji:
  • dorada 1 szt bez oczu i skrzeli
  • file z dorsza 1 szt
  • panerze z krewetek  lub 100 g muli
  • marchew 1szt duża
  • Seler naciowy ¼ szt
  • natka pietruszki  ½ pęcza
  • przypalone 2 cebule
  • czosnek 1 główka ( przekrojona na pół)
  • woda 5 l

Cebulę i czosnek delikatnie przypalamy w garnku ,dorzucamy obrane i pokrojone warzywa i zalewamy zimną wodą. Po godzinie dorzucamy do złocistego wywaru warzywnego nasze ryby i owoce morza.  Zmniejszamy płomień tak, żeby wywar już nie wrzał a puszczał delikatne oczka. Po kolejnej godzinie dodajemy  natkę pietruszki i gotujemy tak samo 15 minut. Gotowy wywar  delikatnie przecedzamy.

Zupa :

  • marchew 1 szt
  • seler naciowy ¼
  • czosnek 4 ząbki
  • cebula biała 2 szt
  • chilli grube1/2 szt
  • pomidory z puszki 1 szt
  • oliwa 4 łyżki
  • białe wino 0,1 l
  • skórka i sok z ½ cytryny i ½ pomarańczy
  • zioła świeże kilka różnych rodzaji( bazylia, tymianek, rozmaryn, koperek, oregano)zwiniętych w pęczek
  • sandacz 50 g na porcje Mule 3-4 szt na porcje

Warzywa ( bez czosnku) kroimy w cienkie plasterki i wrzucamy na mocno rozgrzaną oliwę i mieszamy energicznie, kiedy zaczną się już rumienić  dorzucamy pokrojony czosnek. Zalewamy białym winem odparowujemy alkohol i wlewamy wywar. Wrzucamy zioła zwinięte w pęczek i gotujemy aż warzywa będą miękkie. Dodajemy pomidory, skórkę otartą oraz  sok z połowy cytryny i pomarańczy. Gotujemy jeszcze 10 minut następnie doprawiamy solą pieprzem i cukrem i usuwamy nasz pęczek ziół . Doprawioną zupę mixujemy na gładko ( zupa powinna być konsystencji pomidorowej ). Mule wrzucamy do naszej zmiksowanej już zupy i gotujemy na małym ogniu koło 4-5 minut następnie dorzucamy drobno pokrojonego sandacza i dogotowujemy jeszcze 2 może 3 minuty całość podajemy z naszymi ulubionymi ziołami.

Kolejnym z sylwestrowych przepisów są jajka faszerowane pieczarkami. Przekąska treściwa, szybka w przygotowaniu i wygodna w podaniu.

Jest wiele przepisów na farsz, można użyć różnych składników, nadających ciekawy smak. Jajka faszerowane pieczarkami to jeden ze sposobów, który stosuję. Do ich przygotowania używam:

  • 8 jaj
  • 6 średniej wielkości pieczarek
  • 2 ząbki czosnku
  • Natka pietruszki
  • 2 ogórki konserwowe
  • 1 łyżka majonezu
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego
  • Sól
  • Pieprz
  • Chilli

Najpierw gotuję jajka na twardo, po czym obieram je ze skorupki. W międzyczasie siekam drobno pieczarki i przeciskam czosnek przez praskę. Następnie oba składniki podsmażam na oliwie, dodając soli i pieprzu. Po odparowaniu nadmiaru wody wyłączam gaz i zostawiam pieczarki z czosnkiem do ostygnięcia. Teraz siekam natkę pietruszki, odkładając wcześniej kilka listków, które wykorzystam do przyozdobienia. Drobno siekam także ogórki konserwowe.

Ugotowane jajka kroję na pół, po czym wydrążam żółtka. W misce mieszam pieczarki, ogórki, posiekaną natkę pietruszki, żółtka, majonez oraz jogurt. Jeśli czegoś brakuje w smaku, doprawiam dodatkowo solą i pieprzem. Tak przygotowany farsz wykładam na połówki jajek, układając je na talerzu. Posypuję je odrobiną chilli i dokładam po listku natki pietruszki na każde jajko. Tak przygotowane ustawiam na sylwestrowym stole. Jajka faszerowane to prosty przepis o ciekawym smaku, który stosuję przy wielu okazjach, zmieniając sposoby przygotowania farszu.

 

Sushi ? Choć wydaje się niecodzienną przekąską sylwestrową, to jednak świetnie się sprawdza na imprezach domowych. Jego zaletą jest nie tylko smak, ale i zdrowie.

Najważniejsza jest metoda przygotowywania sushi, składniki możemy dobierać według własnego uznania. Często stosuje się awokado, węgorza, zielonego ogórka, czy chociażby marynowaną tykwę. W podstawowej wersji używam:

Do ryżu:

  • 0,5 kg ryżu krótkoziarnistego, klejącego się
  • 7 łyżek octu ryżowego
  • 4 łyżki cukru
  • Szczypta soli

Dodatki:

  • Wasabi
  • Marynowany imbir
  • Sos sojowy
  • Nori (prasowane wodorosty)
  • 4 krewetki
  • Filet łososia 4 paluszki krabowe

Przybory:

  • Mata bambusowa do rolowania
  • Bardzo ostry nóż bez ząbków
  • Drewniana miska

Przygotowania rozpoczynam od ryżu, który najpierw dokładnie płuczę pod bieżącą wodą, aż będzie całkowicie przeźroczysta. Wtedy odstawiam ryż na około 30 minut do nasączenia, po czym płuczę go ostatni raz. Zalewam go w garnku wodą w proporcji 1:1.2 tak, aby ryżu było odrobinę mniej. Gotuję go na małym gazie pod przykryciem przez około 15 min. do całkowitego wyparowania wody, po czym ściągam garnek z gazu. Zostawiam jednak ryż jeszcze pod przykryciem przez kolejne 15 min.

W międzyczasie przygotowuję sos do ryżu. Na każde 0,5 kg używam 7 łyżek octu ryżowego, 4 łyżki cukru oraz szczyptę soli. Mieszam wszystko na małym gazie do całkowitego połączenia składników (należy uważać, aby całość się nie zagotowała). Tak przygotowany sos dodaję do ryżu i delikatnie wszystko mieszam. Następnie odstawiam całość do ostygnięcia, dzięki czemu łatwiej będzie przygotować sushi.

Sushi – nigiri

Najstarszym rodzajem sushi jest nigiri, które jest bardzo łatwe w przygotowaniu. Krewetki oraz część łososia oczyszczam i kroję na kawałki wielkości 2×5 cm, nie grubsze niż 05, cm. W trakcie przygotowania często moczę ręce, gdyż ryż jest niezwykle klejący, uważam jednak, aby za bardzo nie nasiąknął. Formuję go w małe walcowate porcje wielkości 4×1 cm, a wierzch smaruje małą ilością wasabi. Następnie na górę nakładam kawałki łososia bądź krewetki, jeśli nie trzymają się ryżu, obwiązuję całość wąskim paskiem nor (sprasowane wodorosty).

Sushi – Maki

Jest to odrobinę trudniejszy rodzaj sushi do uformowania. Używam do tego maty bambusowej, na której najpierw wykładam nori, a następnie kładę na nie cienką warstwę ryżu. Na środek nakładam paluszki krabowe bądź łososia, a najdalszą krawędź nori smaruję wasabi. Następnie, z pomocą maty, zawijam maki, delikatnie uciskając. Powstałą roladkę kroję w wąskie paski, do smakowania na raz. Tak przygotowane sushi podaję wraz z sosem sojowym, w którym goście mogą maczać kawałki.

 

ekuchareczka.pl
Najcześciej komentowane
eKuchareczka - blog o gotowaniu, kulinariach, karmieniu