Dziś klasycznie amerykańskie (choć przy innej dacie świętowane również w Kanadzie) Święto Dziękczynienia. Z filmów i nie tylko wiadomo, że trzeba dobę wcześniej nadziać indyka i upiec go na dzisiejszy obiad – głowa rodziny z nabożeństwem pokroi go dla wszystkich zgromadzonych przy stole i okazji Gości 🙂

Ponieważ tak cały indyk, jak i skądinąd lansowana z powodzeniem na nasze Święto Niepodległości cała gęś, w większości naszych domowych piekarników mieści się z trudem, o ile w ogóle, postanowiłam zaakcentować taką okoliczność udźcem jak najbardziej polskiego indyka, do którego pieczenia użyłam równie polskiego miodu gryczanego. Z chrupiącą skórką podany z żurawiną karmelizowaną również w tymże miodzie zachwycająco polsko zaświętował to chyba najbardziej amerykańskie ze wszystkich świąt 🙂

Dla dwojga potrzebujemy:

– dwa udźce indycze ze skórą nie trybowane

– cztery łyżki miodu gryczanego

– duża gałązka świeżego rozmarynu

– 50 ml żurawinowej nalewki

– pół szklanki oliwy

– sól, pieprz

Oraz na karmelizowaną żurawinę: cztery łyżki suszonej żurawiny + 50 ml nalewki żurawinowej + łyżka miodu gryczanego + szklanka do półtorej soku z żurawiny + gałązka świeżego rozmarynu.

Udźce myjemy, osuszamy. Układamy w żaroodpornym ciasnym wysmarowanym olejem naczyniu i zalewamy oliwą, nalewką oraz miodem. Solimy, pieprzymy grubo zmielonym pieprzem. Wstawiamy do rozgrzanego do 180-200’C piekarnika i pieczemy około 40 min biorąc pod uwagę łączną wagę obu udźców indyczych na poziomie ok.800-900 g. W między czasie polewamy sosem co najmniej dwukrotnie.

Meantime: w małym rondelku umieszczamy owoce żurawiny, które zalewamy połową soku i nalewką. Dodajemy miód i gałązki rozmarynu, solimy, pieprzymy. Trzymamy na małym ogniu przez czas pieczenia indyka, dolewając soku w miarę potrzeby. Kiedy jest gotowa, wyławiamy z niej rozmaryn.

Po wyjęciu indyka odstawiamy na pięć do siedmiu minut, po czym podajemy z przygotowaną żurawiną oraz kieliszeczkiem nalewki lub wódeczki żurawinowej. SMACZNEGO!