Choć potrawa ta wywodzi się z wschodniosłowiańskiej tradycji wieczerzy świątecznej, to świetnie przyjęła się w chrześcijańskich zwyczajach.

Podobnie jak z sałatką jarzynową, kutia ma wiele wersji i dodatków, które pojawiają się w zależności od regionu. Ja korzystam z przepisu, według którego składnikami są:

  • 1 szklanka pszenicy bez łusek
  • 1 szklanka maku niebieskiego
  • 0,5  szklanki płynnego miodu
  • 10 dag orzechów włoskich (można dodać też orzechy laskowe)
  • 5 dag rodzynek
  • 1 laska wanilii
  • 4 migdały

Przygotowania zaczynam dzień przed Wigilią. Pszenicę zalewam zimną wodą i zostawiam na całą noc. W międzyczasie płuczę mak i zalewam go wrzącą wodą. Trzymam pod przykryciem na małym gazie do pierwszego zagotowania, po czym pozostawiam go do nasączenia.

Następnego dnia pszenicę również gotuję pod przykryciem na małym gazie, zalewając ją wcześniej około 2 litrami wrzącej wody. Po około 1 godzinie gotowania odcedzam ją i pozostawiam do ostudzenia. Teraz odsączam dokładnie mak, po czym mielę go 2-3 razy z pomocą maszynki do mięsa. Używam sitka z najmniejszymi oczkami.

W międzyczasie płuczę rodzynki i zalewam ciepłą wodą. Po około 20 min dokładnie je odsączam. Następnie sparzam migdały we wrzątku, obieram je ze skórki, po czym siekam na drobne kawałeczki. Orzechy z kolei prażę w piekarniku, po czym również drobno je kroję.

Teraz przychodzi czas na wymieszanie wszystkich składników. Laskę wanilii nacinam i delikatnie czubkiem noża wyłuskuję ziarenka do miski. Dodaję pszenicę, mak, bakalie oraz miód, po czym wszystko mieszam. Kutia jest gotowa.

Jeśli ktoś lubi, może do przepisu dodać np. daktyle oraz figi, a całość polać na końcu słodką śmietanką. Tak przygotowana potrawa smakuje słodko, a jej wartości odżywcze nadają jej dodatkowej wartości.