Tak się rozmarzyłam nad tym zapachem i smakiem wakacji, że postanowiłam tym razem rozpieścić przede wszystkim siebie. Otóż poniżej chciałabym podzielić się z Wami moim ulubionym przepisem na… krewetki 😉 Obiecuję już od następnego przepisu zająć się innymi ingrediencjami!


Danie to pachnie i smakuje gorącym greckim latem – Ci, którzy z Grecji przywieźli nie tylko oliwę, oliwki i mydło z oliwy, ale również obłędne gorące wspomnienia lepkich wieczorów i poranków solidnie schładzanych tanim winem lub piwem Mythos, będą zdecydowanie wiedzieli, co dokładnie mam na myśli 😉

Obieramy i siekamy dwie małe białe cebule lub trzy dymki, to samo robimy z trzema-czterema ząbkami czosnku, płuczemy i rozmrażamy krewetki i przystępujemy do najbardziej żmudnego zajęcia, czyli obieramy pomidory w dużej ilości, minimum to osiem sztuk średniej wielkości (topimy je we wrzątku i obdzieramy z obłażącej skórki), po czym dwa z nich kroimy w klasyczne plastry, które pamiętamy z imienin u cioć, pozostałe natomiast filetujemy, czyli wycinamy wszystko, co prawie płynne i całe w pestkach w środku. Tak przygotowane dość drobno siekamy. Mocno rozgrzewamy olej i przesmażamy cebulę, kiedy się zeszkli, dorzucamy czosnek, po czym spektakularnie (czyli wielkim chlustem) wlewamy spory kieliszek klasycznego białego wytrawnego wina, odrobinę odparowujemy je i dorzucamy posiekane pozbawione wnętrz pomidory, na później zostawiamy te pokrojone w plastry. Lekko solimy (trzy szczypty), lekko cukrzymy (płaska łyżeczka) i mocno pieprzymy, czyli jak w życiu 😉 Kiedy to nam się pięknie przesmaża, siekamy pęczek pietruszki. Na patelni obok na małej ilości oleju króciutko, tak żeby tylko chwyciły smakowicie zaróżowiony odcień, obsmażamy krewetki i dorzucamy do pomidorowego sosu wraz z posiekaną pietruszką.

Do średniej wielkości naczynia do zapiekania (akurat to danie przepięknie i bardzo smakowicie wygląda w przezroczystym) wlewamy zawartość patelni, na wierzch kładziemy dość ścisło plastry pomidorów i przykrywamy je kołderką z grubo pokrojonego w plastry sera feta.

Wstawiamy do piekarnika i zapiekamy przez maks 10 minut, podajemy na stół wraz z naczyniem. Moim zdaniem najlepiej smakuje w wyłącznym towarzystwie dobrego bardzo wytrawnego białego wina (tym bardziej, że butelkę na okoliczność podanego dania mamy już otworzoną ;-). Do wylizywania pysznych pozostałości znakomicie nadaje się świeży ciemny wiejski chleb lub puchata bułka.

Czego będziemy potrzebować?

– pół kilo mrożonych świeżych krewetek

– dwie cukrowe cebule lub trzy dymki

– trzy-cztery ząbki czosnku

– dużo pięknych pachnących pomidorów, ale nie mniej niż osiem

– duży kieliszek białego wytrawnego wina

– pęczek pietruszki

– serek feta

– sól, cukier, pieprz

– ewentualnie chleb lub bułka do towarzystwa.