…więc będzie dla prawdziwych mięsożerców, zgodnie z sugestiami tych, którzy mimo usilnych moich zachęt omijają szerokim łukiem wszelkie nowalijki, ze szaragami, brokułami i kalafiorem na czele!

Wrócę do tradycyjnej kaczuchy, ponieważ ostatnio, jeśli chodzi o kaczkę ‘osiągnęłam mistrzostwo’ cytując kosztujących niedzielnego obiadu.

Śpieszę więc donieść, jak uzyskać kruchość mięsa taką, że samo rozpada się pod naciśnięciem widelca przy jednoczesnym zachowaniu soczystości i fantastycznym skondensowaniu smaku.

Kluczowy jest czas, a właściwie jego bardzo duży zapas. Świeże (jednak zawsze mają przewagę nad swoimi mroźnie oziębłymi koleżankami!) piersi oraz uda kaczki nacinamy od strony tłuściutkiej skórki (tradycyjnie w kratkę, ale można poszaleć, kształt nacięć będzie finalnie dobrze widoczny). Solimy, pieprzymy, układamy w naczyniu, w którym przez dobę będziemy czule marynować mięsko.

W kubku ubijamy trzy solidne łyżki miodu, im bardziej będzie aromatyczny tym lepiej, dolewamy pięćdziesiątkę ginu, mieszając dolewamy olej, tak żeby wypełnił się nam kubek. Ułożone ściśle piersi oraz uda polewamy ubitym balsamem i obficie obsypujemy rozmarynem (ze dwie garści) /możemy też użyć w zastępstwie majeranku oraz jałowcem (spora garść), szczelnie przykrywamy, wstawiamy do lodówki na co najmniej kilkanaście godzin, najlepiej dobę.

Następnego dnia w płaskim dużym garnku mocno rozgrzewamy olej i obsmażamy mięso, zaczynając od tłuściutkiej strony. Kiedy piersi i udka będą obustronnie smakowicie przyrumienione, wlewamy naszą marynatę, trzymamy całość na bardzo dużym ogniu jeszcze przez około pięć do siedmiu minut, żeby alkohol skutecznie nam się ulotnił, przykrywamy i zmniejszamy ogień do małego. W ten sposób dusimy nasze kaczuszki kolejne… trzy godziny.

Podajemy tradycyjnie: ja podałam z utłuczonymi z masłem młodymi ziemniakami z koperkiem oraz młodą kapustą ‘pięciominutówką’, zapożyczoną wprost z kuchni mojej Cudownej Mami. Siekamy kilka ząbków czosnku, przesmażamy (uważnie, żeby nie zdążył się przypalić) na oleju wraz z dwiema garściami włoszczyzny i dorzucamy grubo pokrojoną główkę młodej kapusty. Solimy (lub dodajemy pół łyżki ziarenek smaku), pieprzymy, dodajemy płaską łyżkę cukru. Dodajemy posiekany mały pęczek koperku. Dusimy tytułowe pięć minut i gotowe 🙂

Smakowite piersi i kruche uda mają konsystencję, zapach i smak absolutnie zniewalający, może to zasługa tego drobnego ‘łyka’ alkoholu, co to rozgrzewając, kobiety i świat wokół czyni piękniejszymi 😉

Do przygotowania kaczki potrzebować będziemy:

– dwie piersi, dwa uda (generalnie po jednej sztuce na osobę)

– trzy duże łyżki aromatycznego miodu

– olej

– pięćdziesiątkę ginu

– garść jałowca, dwie garści rozmarynu/majeranku, pieprz, sól.

Do kapusty:

– cztery – pięć ząbków czosnku

– dwie pełne garści pokrojonej włoszczyzny

– główka młodej kapusty

– olej, pieprz, sól

– pęczek koperku.