W odpowiedzi na przedłużającą się zimę, a także jako zapowiedź zbliżających się ferii, na wyraźne życzenie Mojego Ukochanego Brata, przyrządziłam ostatnio klasyczną tartifletkę.

Tartiflette, czyli pochodząca z górnej Sabaudii regionalna zapiekanka, wspaniale rozgrzewa, zapachem i smakiem przypominając najpiękniejsze narty w zawsze słonecznych Francuskich Alpach. Znakomita jest również z powodu banalnie prostego i szybkiego przygotowania.

Potrzebować będziemy około 1,5 kg ziemniaków. Nie do wiary, ale mnie udało się kupić pierwsze młode kartofelki, okrągłe, malutkie, dokładnie umyte, gotowały się w koszulkach niespełna dwadzieścia minut.

W między czasie na dobrze rozgrzanej patelni przesmażamy kilka posiekanych w piórka szalotek, kiedy lekko się zeszklą, dorzucamy grubo posiekany bekon. Ja użyłam dość chudego wędzonego bekonu i szynki prosciutto crudo w proporcji pół na pół. Smażymy około dziesięciu minut. Pod koniec dodajemy kubeczek tłustej pond dwudziestoprocentowej śmietany.

W dużym żaroodpornym naczyniu obficie i na bogato wysmarowanym masłem układamy warstwę pociętych na około półtoracentymetrowej grubości plasterków ziemniaków, na które wykładamy połowę naszego ‘sosu’. Czynność powtarzamy, a wierzch drugiej warstwy sosu wieńczymy przekrojonym wzdłuż na pół serem Reblochon.

To bardzo słynny ser właśnie z Sabaudii, strzeżony znakiem oryginalności regionalnej AOC/AOP, wyrabiany jest w zaledwie kilku departamentach, w tym Annency, Albertville i czterech innych, z krowiego mleka, dojrzewa od dwóch do czterech tygodni. Ma charakterystyczny słodkawo-lekko-orzechowy smak, pomarańczową skórkę, absolutnie boską kremową konsystencję i zapach… którego nie da się pominąć milczeniem. Ten ser śmierdzi TAK, że słowami nie sposób tego opisać, wskutek czego konsumowany powinien być wyłącznie zimą, natomiast przechowywany wyłącznie na zewnątrz, na parapecie, balkonie, tarasie – byle nie od południowej strony 😉 Osobiście go uwielbiam!

Jeśli nie uda nam się kupić reblochona, możemy użyć innego kremowego pleśniowego sera. Moja tartifletka została uwieńczona francuskim ‘serem do tariflette’, kupionym w carrefourze. Sprawdził się znakomicie.

Potrawa ta jest niezwykle wręcz tłusta, kaloryczna, ciężkostrawna i PRZEPYSZNA! ROZGRZEWAJĄCA! KOJĄCA! Na niekończącą się tegoroczną zimę wprost wymarzona 🙂

Potrzebujemy:

– 1,5 kg ziemniaków,

– sześć do ośmiu posiekanych w piórka szalotek lub dwie zwykłe cebule,

– dziesięć plastrów wędzonego bekonu,

– dziesięć plastrów szynki crudo,

– kubeczek 22% śmietany,

– sól, świeżo zmielony pieprz, gałka muszkatołowa,

– jeden lub dwa, co już będzie ekstremalną rozpustą, sery reblochon (standardem jest krążek o średnicy 13cm).