W ostatnich ‘Wysokich obcasach’ moja absolutnie najbardziej ukochana autorka – Agnieszka Kręglicka pisze o bardzo rozgrzewającej marokańskiej zupie harira. Pisze jak zawsze ogromnie smakowicie. Z pewnością więc, tradycyjnie wyrwę te kartki, zachomikuję w skórzanej teczce i w odpowiednim momencie skorzystam z cennych rad i doświadczeń właścicielki między innymi jedynej knajpy w mieście zagwiazdkowanej przez Michelina 🙂


Ja także mam swój ulubiony przepis na rozgrzewającą zupę, a nawet dwa przepisy, co już samo w sobie jest wielkim sukcesem. Zupy bowiem nigdy nie były moją mocną stroną. Być może dlatego, że wszystkie najpyszniejsze zupy na świecie gotuje moja ukochana Mami :-))) Tym samym sprawdza się całkowicie zasada, że wszystko co najlepsze pamiętamy z dzieciństwa. W tym wypadku ma ono zapach i smak megasytego krupniczku z grubym pęczakiem, ostro-kwaśnej ogórkowej; kremowej słodkawej pomidorówki obowiązkowo z lanymi tuż przed nałożeniem do głębokich talerzy kluseczkami; pachnącej wędzonką przecieranej grochówki, której przyrządzanie zapowiadało całonocne moczenie się grochu. Wreszcie last but not least bardzo majerankowe flaczki, które również jako dziecko uwielbiałam. Ponoć na zadawane w szczycie sezonu kartkowego, kiedy to czekolada była osiągalna za całe 70 centów jedynie w Pewexie, pytanie – ‘jakie słodycze, Dziecinko, lubisz najbardziej?’ z pełnym przekonaniem odpowiadałam: ‘ja to poproszę ZUPKĘ!’

Tak więc moim najbardziej ulubionym sposobem na rozgrzanie, zwłaszcza w takie szare, smutne, deszczowe i wietrzne dni przednówka jak z ‘Chłopów’ Reymonta, jest zupa z cukinii. Identycznie można postąpić z dynią, co przetestowałam przy okazji halloween obchodzonego przez córki mojego brata, kiedy to w sposób naturalny powstała nadwyżka miąższu dyniowego, który żal było wyrzucać.

Otóż zaczynamy od umycia i pokrojenia w kilkucentymetrowe kawałki pięciu-sześciu cukinii, odcinamy i wyrzucamy ostrowłochate końcówki. Zalewamy wodą do wysokości warzyw, jeśli wolimy bardziej syte i solidne dania, zalewamy bulionem i gotujemy około 10-15 min, do miękkości.

Na osobnej patelni przesmażamy dwie średniej wielkości białe cebule cukrowe. Kiedy lekko się zeszklą, dodajemy drobno posiekany korzeń imbiru o długości około 7cm. Po chwili dodajemy również wypatroszone z pestek sześć-siedem papryczek chili oraz posiekane cztery ząbki czosnku. Smażymy jeszcze pięć minut i dodajemy pęczek posiekanej świeżej kolendry, mieszamy i miksujemy na gładką masę przy pomocy blendera. Przy pomocy tegoż samego urządzenia rozdrabniamy ugotowaną cukinię, łączymy zawartość obu naczyń, zagotowujemy, lekko solimy i cukrzymy (około jednej płaskiej łyżki).

Podajemy gęsty bardzo rozgrzewający krem z warzyw i świat od razu wygląda inaczej, również ze względu na obecność co najmniej kilku afrodyzjaków 🙂

Czego potrzebujemy?

– sześć sporych cukinii

– dwie cebule cukrowe

– cztery ząbki czosnku

– około siedmiocentymetrowy korzeń imbiru

– sześć -siedem małych papryczek chili

– pęczek świeżej kolendry.