Otóż w ostatnim ‘newsweeku’ przeczytałam artykuł na temat wyników badań naukowców, którzy doszli do bardzo interesującego wniosku. Ci amerykańscy (oczywiście!) naukowcy udowadniają, że dzięki pomysłowi gotowania (obróbki cieplnej) pożywienia, homo sapiens dużo szybciej wykształcił dużo lepszy mózg, jakim mniej lub bardziej w zależności od osobniczych chęci czy możliwości, do dziś się posługujemy.

Nie ulega wątpliwości, że jedną z pierwszych potraw, jakimi na ciepło raczyli się nasi praprzodkowie, tym razem nie Rzymianie, a ci na kontynencie amerykańskim, była tortilla, czyli placek ze startego ziarna kukurydzy. Notabene nazwana tak przez o wiele wieków późniejszych hiszpańskich najeźdźców, którym płaski placek pieczony na kamieniu skojarzył się z dobrze znaną hiszpańską tortillą, czyli omletem na bogato z udziałem ziemniaków i innych solidnych dodatków.

Muszę przyznać, że nigdy nie spróbowałam na własną rękę wyprodukować placków. Z pewnością z wygody, ale też z wiele lat temu przeczytanego zapewnienia jednej z moich najbardziej ulubionych autorek – Agnieszki Kręglickiej, która sprawdziła, że jednak nie do końca potrafią w polskich warunkach się udać. Tak czy owak, w większości sklepów kupić można placki całkowicie wystarczające do naszej potrawy i zapewniające jej pyszny smak i chrupką konsystencję.

Zaczynamy od zamarynowania w mieszance balsamico, miodu i oliwy, świeżych warzyw. Warto użyć takich, jakie najbardziej lubimy. Ja myję i kroję w sporą kostkę dużego bakłażana i posoliwszy odstawiam, żeby się spocił. W podobną kostkę kroję też sporą cukinię oraz dwieróżnokolorowe papryki. Opłukane po co najmniej dwudziestu minutach spędzonych w soli bakłażany po osuszeniu mieszamy z resztą warzyw i kilkoma lekko roztartymi ząbkami czosnku, zalewamy marynatą. Odstawiamy na kolejne co najmniej trzydzieści minut. Rozgrzewamy piekarnik.

Kiedy warzywa się marynują, rozdrabniamy pół standardowej fety w dwóch kubkach naturalnego jogurtu (małych).

Warzywa wykładamy na blachę, lekko zalawszy je marynatą. Ważne jest, żeby ułożyć je w jednej warstwie, w innym przypadku będą się nam one dość nieapetycznie dusiły, z marnym i wstydliwie zwiędłym efektem końcowym. W istotnie rozgrzanym piekarniku (220 stopni) pieczemy je maksimum 15-20 minut.

W między czasie rozgrzewamy na patelni niewielką ilość oleju i obustronnie smażymy, również na mocnym ogniu, pojedynczo każdy placek. Ja uwielbiam to robić, ponieważ w dwie minuty przepięknie dumnie się wybrzuszają. Cudnie się to obserwuje.

Kiedy warzywa są upieczone, każdy placek smarujemy salsą. Można zrobić ją samodzielnie z posiekanych pomidorów z cebulką i przyprawami, ale jeśli o mnie chodzi to całkowicie spełnia moje oczekiwania sprzedawana w słoiczkach łagodna salsa o lekko słodkawym smaku. Posmarowaną tą że salsą tortillę niezbyt obficie posypujemy startym tłustym żółtym serem, nakładamy warzywa i zwijamy. Układamy w wysmarowanej blachą formie ciasno jedną obok drugiej, po wypełnieniu wszystkich placków, wstawiamy do piekarnika na dosłownie 5 do 10 minut. Podajemy, pozostawiając już każdemu polanie, lub nie, własnej tortilli doprawionym fetą jogurtem i posypanie słodką papryką.

Muszę przyznać, że odkąd okazało się, że gotowanie sprzyja rozwojowi mózgu, wielu kobietom łatwiej będzie przekonać się do tej czynności sprzyjającej hodowaniu i pielęgnowaniu najlepszego afrodyzjaku, jakim dla większości znanych mi przedstawicielek płci piękniejszej, jest męski mózg 🙂

Czego potrzebujemy:

– opakowanie gotowych  tortilli (z reguły 6 do 8 sztuk)

– słoiczek gotowej łagodnej salsy

– kilka ząbków czosnku

– duży bakłażan

– spora cukinia

– dwie kolorowe soczyste papryki

– kawałek startego tłustego sera żółtego

– dwa kubeczki jogurtu

– pół fety

– słodka papryka.