W świątecznym wydaniu Polityki przeczytałam niezwykle inspirujący wywiad z Panem Wojciechem Bursztą,  Profesorem antropologiem kultury z SWPS http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1538807,1,rozmowa-z-prof-burszta-o-zyciu-rodzinnym-w-powolnosci.read , apelującym w sposób nie nachalny o spędzanie rodzinnego czasu spokojnie i powolnie, powtarzalnie z całkowitym zaufaniem, że jutro będzie takie samo.

Jak bardzo wywrotowe jest to oczekiwanie w dzisiejszych kryzysowo frustrujących czasach nie trzeba nikomu tłumaczyć. Mimo to jestem przekonana, że cytując innego klasyka, czyli prof. W. Bartoszewskiego, choć zapewne może się nam to nie opłacić, ale na pewno warto do próby realizacji dążyć.

Osobiście przekonałam się o tym w ostatnie Święta, kiedy to szczęśliwie udało mi się kompletnie nieśpiesznie spędzić całe trzy dni z Moimi Najbliższymi, a także przygotować i zjeść wielkie świąteczne śniadanie, które gładko przeszło w obiad.  Ponieważ zwyczajowo nieuleczalnie gotuję dla armii, z radością podzieliłam wszystko, co pozostało pomiędzy Najbliższych. I nie ukrywam, że serce urosło mi jeszcze raz po Świętach, kiedy zadzwonił niezwykle uradowany mój Tata ze słowami zachwytu nad kaczuszką oraz pytaniem, co takiego inaczej zrobiłam, że cytując: ‘wyszła jeszcze lepsza niż zwykle’!

Kaczuszkę, a dokładnie pierś z niej, nieodmiennie przygotowuję w sposób klasyczny dla tradycyjnej kuchni polskiej, dokładnie taką techniką, jak robiły to moje Babcie oraz Ciotki, czyli po krótkim obsmażeniu  na bardzo silnym ogniu, drastycznie zmniejszam grzanie i na minimalnym stopniu duszę pod przykrywką przez następne 2,5-3 godziny w jej własnym tłuszczu oraz pozostałościach marynaty. Jak sądzę to właśnie nieco inne niż zwykle przygotowanie marynaty, w której piersi kaczki zawsze spędzają co najmniej 24 godziny spowodowało wzrost uznania Taty dla przyrządzonej na świąteczny posiłek kaczuchy.

W marynacie znalazło się mnóstwo jałowca, odrobina rozmarynu, odrobina majeranku, pieprz świeżo zmielony oraz sól. Czym się różniła? Zamiast ginu, dolałam whisky. Zamiast miodu wrzosowego, miód lipowy. Niewielka zmiana uczyniła naprawdę spektakularną różnicę smaku! Polecam!

Na dwie piersi kaczki (około 1,2 kg) potrzebujemy:

– łyżeczka soli

– świeżo zmielony pieprz

– płaska łyżeczka rozmarynu  i tyle samo majeranku

– opakowanie jałowca

– 100 ml whisky

– pół  małego słoiczka miodu lipowego.