Choć z pewnością Walentynki nie przez wszystkich są radośnie witane i świętowane, jednak całkiem ich nie zauważyć szczególnie kiedy jesteśmy szczęśliwie zakochani po prostu nie sposób. Zarówno Ci którzy na co dzień gotują, jak i omijający z reguły kuchnię szerokim łukiem, wpaść mogą z łatwością na pomysł zastąpienia tradycyjnej kartki walentynkowej pysznym daniem. Dobrze wówczas kierować się upodobaniem naszej Walentynki, ale też zadbać żebyśmy nie utknęli w kuchni na dzień cały, a choćby i pół. Bądźmy wypoczęci i zrelaksowani na wieczór!

W przypadku mięsożerców sprawdzą się steki ze znakomitej jakościowej wołowiny, innym sugerowałabym krewetki czy bogate sałatki. Oczywiście zawsze afrodyzjaki z ekskluzywnej półki: ostrygi, małże, kawior, foie gras. Obowiązkowo champagne.

A ja… zdecydowałam się pierwszy raz w życiu przygotować sernik na zimno, obligatoryjnie z truskawkową galaretką. Dlaczego? Otóż dlatego, że również sernik pieczony nauczyłam się wiele lat temu piec dla Mojej Walentynki 🙂 Dzisiejszy sprawił radość i wyszedł przepyszny 🙂

Na dwie foremki serduszka, czyli dla dwojga w ramach dużego deseru:

– 400 g serka jak na sernik, np. President

jedna łyżka żelatyny

– 4 łyżki cukru pudru (lub więcej jeśli wolimy słodkie)

– jedna galaretka truskawkowa

– 200 g truskawek (w lutym raczej sugerowałabym mrożone)

– kilka biszkoptów 'kocich języczków’

Żelatynę mieszamy z kilkoma łyżkami wrzątku. Serek mieszamy z cukrem i z lekko przestudzoną żelatyną. Wstawiamy  do lodówki na około pół godziny. W między czasie przygotowujemy galaretkę zgodnie z przepisem na opakowaniu. Lekko studzimy.

Dna foremek wykładamy 'kocimi języczkami’, na które starannie nakładamy ser, uklepując. Dokładamy truskawki i zalewamy galaretką. Ponownie wstawiamy do lodówki. Chłodzimy minimum godzinę. SMACZNEGO!