Piękna złota jesień oznacza, że właśnie zaczął się sezon na warzywa korzeniowe . Przez ostatnie lata jakby w pogardzie właśnie wracają do łask i kart restauracji. Osobiście uwielbiam je w odsłonie pieczonej, najchętniej w miodzie z dodatkiem tymianku – pachną tak, że nikogo nie pozostawią obojętnym. Również upieczone buraki, pokrojone po obraniu w plasterki i podane z miodowo-musztardowym sosem oraz serem pleśniowym (tu przepis) są jednym z moich ulubionych jesiennych dań. Dziś natomiast zupa krem z pieczonych buraków w wersji łagodnej – sprawdzi się dla małoletnich Niejadków oraz osób na diecie.
Dla czteroosobowej rodziny potrzebujemy:
– dwa kurczęcie uda
– 200 g udźca indyczego
– opcjonalnie kawałek kaczki
– pęczek włoszczyzny
– cebula
– sześć średniej wielkości buraków
– sól, pieprz w ziarnach, cukier
– kilka ziaren ziela angielskiego
– dwa listki laurowe
Zaczynamy od nastawienia drobiowego rosołu: w tym celu myjemy dwa kurczęcia uda i kawałek indyczego udźca. Jeśli mamy dołóżmy kawałek kaczki. Włoszczyznę myjemy i obieramy. Obieramy cebulę i przekroiwszy w poprzek na pół wstawiamy do nagrzanego do 180’C piekarnika, gdzie opiekamy ją około pół godziny do zrumienienia.
Wkładamy mięso do garnka i zalewamy około 2-3 litrami chłodnej wody. Zagotowujemy i zmniejszywszy ogień zbieramy szumowiny do skutku. Potem dodajemy warzywa oraz ziele angielskie, pierz w ziarnach i listki laurowe oraz łyżkę cukru i pół łyżki soli. Gotujemy na małym ogniu co najmniej dwie godziny, dorzucając cebulę, kiedy będzie gotowa.
W między czasie myjemy i osuszamy buraki. Każdego owijamy szczelnie folią aluminiową. Wstawiamy do piekarnika, gdzie piecze się cebula, i pieczemy przez około godzinę. Rozwijamy z folii i obieramy, tniemy na mniejsze kawałki.
Z rosołu wyjmujemy mięso oraz włoszczyznę (tu co można z niego zrobić), przecedzamy. Do wywaru dodajemy buraki i miksujemy ręcznym blenderem. Podajemy udekorowany odrobiną śmietanki lub płatkami twardego wyrazistego w smaku sera (jak np. Bursztyn). SMACZNEGO!